wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 4 ''Kolacja''

   Rano wstałam szybko i wyszłam z domu. Nie chciałam naciąć się na matkę Styles'a, jeszcze powiedziałabym coś nieodpowiedniego.
   W drodze do mojego prawdziwego domu zerknęłam, która jest godzina. Zamiast tego zobaczyłam na wyświetlaczu 17 nieodebranych połączeń od Zayn'a.
- Cholera - powiedziałam cicho do siebie.
  Wybrałam numer i oddzwoniłam do niego.
- No cześć dzięki, że ode mnie odbierasz. - powiedział na przywitanie.
- Przepraszam, wszystko się pomieszało. - powiedziałam błagalnym głosem.
- Wiem, Harry nam powiedział.
- Nam? ... możesz mnie oświecić? - dopytywałam.
- Mi, chłopakom i Danie. Lou jest nieźle wkurzony.
- Super, na prawdę ... świetnie.
- Kochanie, to teraz twój najmniejszy problem.
- Co? ... - zapytałam zdziwiona.
- Liam potrzebuje cię przy małym, rozchorował się.
- Kto? ... Liam, czy Kasper? - zapytałam poirytowana.
- Nie wiem, kazał mi przekazać to przekazuję. - droczył się ze mną. - to kiedy gdzieś wyskoczymy?
- Zayn ... ja teraz idę do pracy. - powiedziałam.
- Może cię podwieźć?
- Nie trzeba, zaraz dojdę.
- Zaraz dojdziesz? - zaśmiał się.
- Zayn! nie w tym sensie zboczeńcu. - zaśmiałam się. - muszę kończyć, pa.
- Pa, kocham cię. - powiedział i się rozłączył.
- Zayn. - powiedziałam do siebie i przewróciłam oczami.

 *kilka godzin później*

  Po pracy marzyłam tylko o pójściu do domu, położeniu się w wannie wypełnioną gorącą wodą i zaśnięciu, ale musiałam jeszcze sprawdzić co u Liama i jego synka.
  Gdy weszłam do domu Payne'a usłyszałam płacz.
Wchodząc do pokoju Kaspra usłyszałam ''Lola!'' od małego. Podeszłam do jego łóżka i kucnęłam przy nim.
- Cześć skarbie, co się dzieje? - zapytałam przytulając go.
- Jestem chory. - odpowiedział zachrypniętym głosem.
- To słyszę ... - powiedziałam i przykryłam chłopca kołdrą. - nie płacz.
 Ucałowałam malca w głowę i odeszłam do kuchni, w której byli Liam, Dana i Louis.
- Cześć. - rzuciłam na przywitanie.
  Odpowiedź usłyszałam tylko od dwójki towarzyszy. Nietrudno chyba domyślić się, kto nie odpowiedział - Louis. Chłopak był zły na mnie za to, że musiałam teraz udawać dziewczynę Harry'ego.
 Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Wreszcie Liam zaczął:
- Przepraszam, że musiałaś tu jechać.
- W porządku wiesz, że kocham Kaspra i zrobię dla niego wszystko. - powiedziałam.
- Wszyscy wiemy jaka jesteś pomocna. - wtrącił Lou.
- O co ci chodzi?! - krzyknęła Dana. - to Harry ją poprosił o przysługę, więc się odwal!
- Mógł to najpierw ze mną skonsultować!
- Więc może miej pretensje do Harry'ego, a nie do Loli! - krzyknęła ponownie dziewczyna.
 Wydzierali się tak jeszcze przez jakiś czas, ja i Liam poszliśmy sprawdzić co u małego. Chłopiec spał, więc mówiliśmy szeptem.
- Dziękuję ci. - wyszeptał Payne.
- Nie musisz. - odpowiedziałam sprawdzając, czy chłopiec ma gorączkę.
 Wtedy usłyszeliśmy telefon.
- Odbiorę. - Powiedział Liam i wyszedł.
 Usłyszałam, że kłótnie ucichły. Chwilę posiedziałam jeszcze z małym, a później wyszłam do przedpokoju sprawdzić co się dzieje.
 Gdy Payne odłożył słuchawkę, wytłumaczył nam kto i po co dzwonił. To był Harry, dzisiaj wieczorem miała odbyć się kolacja z jego mamą. Rzecz jasna na kolacji mieli stawić się wszyscy. Po minie Lou wywnioskowałam, że miał ochotę:
a) zabić mnie
b) zabić Styles'a
c) umrzeć
To wszystko można było zobaczyć w jego minie z serii ''morderca''. Dana się ucieszyła, co z resztą też nie spodobało się Tomlinsonowi.

*wieczorem*

 Wszyscy zebraliśmy się w domu Hazzy, no prawie wszyscy. Liam został w domu z Kasprem, proponowałam, że zostanę razem z nim, ale nalegał żebym poszła.
 Ubrana w koszulkę w paski, czarny sweterek, rurki i buty na obcasie zaszłam na dół. Nie stroiłam się, bo nie uważałam żeby była to jakaś specjalna okazja.
Ja i Dana przygotowywałyśmy sałatki. Gdy byłyśmy w kuchni, nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra od tyłu.
- Mam cię! - powiedział Zayn i przytulił mnie od tyłu. - co robisz?
- Zayn, puść mnie. Mama Hazzy może tu wejść. - powiedziałam i pchnęłam go łokciem w brzuch.
- I tak cię kocham. - pocałował mnie w szyję i wyszedł.

*10 minut później*

 Donosiłam potrawy na stół. Gdy wchodziłam do kuchni po ostatnie miski z jedzeniem, oniemiałam. Lou właśnie wymierzał pięścią w twarz Harry'ego. Zaczęli się bić, nie miałam pojęcia o co chodzi. Z łuku brwiowego Hazzy poszła pierwsza struga krwi ...

________________________________________________________
koniec biczes! tak jak poprzednio - 5 komentarzy minimum :P mam nadzieję, że się podoba <3 jak wrażenia? xd

12 komentarzy:

  1. dskjsakkdags boski jest ten rozdział, nie ma co *.* ale nienawidzę cię bo skończyłaś w najlepszym momencie! Tylko błagam, 5 rozdział dodaj w miarę szybko, bo nie wytrzymam *.* ~ R.

    OdpowiedzUsuń
  2. jezusiu kochaniutki.. to jest genialnee ! *_______*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabije Cię że skończyłaś w takim momencie. Dawaj szybko kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. super *.*
    czekam na next ;)
    @roxlovesminaj

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurwa ! O__O
    Jakie zajebiste opowiadanie *_*
    Wpadłam dzisiaj na tego bloga zupełnie przypadkiem i przeczytałam wszystkie rozdziały i wgl. i już nie mogę się doczekać następnego . Pisz szybko bo jestem ciekawa co będzie dalej . ^^ jakbyś mogła to informuj mnie o kolejnych rozdziałach na tt : @PartyHardBicz
    xoxoKarolajnexox
    PS- ZAPRASZAM DO MNIE ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. ŚWIETNY !! dlaczego w takim momencie ?? :C uduszę cię :p nie no, nie zrobiłbym tego za bardzo cię kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział :P mam prośbę informuj mnie o nowych rozdziałach mój tt to : @LBilska :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy nowy rozdział jak najszybciej bo się ostro wkręciłam :) www.1d-source.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Po potostu zarąbiste. Mam nadzieje ze będziesz kontynuować. A koniec po prostu genialny.=]

    opowiadanie-o-one-direction-1d-m.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. genialnie
    zajrzysz http://imaginy-o-one-direction-by-basias.blogspot.com/ ?????

    OdpowiedzUsuń
  11. http://szalonepisarki-imaginy.blogspot.com
    zajrzysz

    OdpowiedzUsuń